sobota, 22 czerwca 2013

6

Oczami: Charlotte

Ostatni raz piłam z Nate'm, on za bardzo przesadza z alkoholem... Boże moja głowa,
-Co kac męczy?
-A taa, masakrycznego. Która godzina?
-Hmm.. będzie gdzieś około 16-17 a co?
-Kurwa która?? - wstałam jak oparzona.- nie mogłeś mnie obudzić wcześniej?!
-Nie.. Za słodko spałaś.
-Ale ja ma  na 19 randkę z Harrym.
-Uuu.. to lepiej się śpiesz bo nie zdążysz - zaczęłam się w pośpiechu przebierać. W pół chodzie zaczęłam zakładać moje stare zjechane vansy, i zorientowała się że nie mam kluczyków- tego szukasz?- spytał się Nate wchodząc do przedpokoju z Pęczkiem moich kluczy od Wozu i domu,
-Taaa. dzięki i pa- pocałował kuzyna w policzek i wybiegłam z jego mieszkania, kierując się do garażu, w którym trzy dni temu zostawiłam swojego garbusa.

15 minut później dom Lotty:

Wpadałam do domu jak burza. Szybko wpadłam do mojej garderoby by znaleźć dobry komplet na randkę, nawet nie wiedziałam gdzie mnie zabierze . Ale w ostateczności zdecydowałam się ten ten komplet. Zerkałam na telefon, ja pierdole już za piętnaście osiemnasta, nie zdąrzę  i pobiegłam do łazienki. Szybko wzięłam i założyłam na siebie wcześniej wybrany strój. I muszę stwierdzić że nie najgorzej wyglądałam. Uczesałam się szybko w niedbały kok. Nie malowałam się. Bardziej lubię naturalność. Zakładałam w  pośpiechu  moje soczewki, gdy nagle rozbrzmiał się dzwonek do drzwi i moja soczewka gdzieś upadła, nie no zajebiście. Nigdzie je niema. Dobra wezmę następną. Co ostania para to była?? Jezuuu... będę musiała założyć okulary. Szybko pobiegłam po nie do pokoju i poszłam otworzyć osobie która lubi dzwonić dzwonkiem
-Już myślałem że się rozmyśliłaś.
-Tak Harry ciebie też miło widzieć. - powiedziałam sarkastycznie i zaprosiłam go gestem reki do środka.- chcesz może coś do picia?
-Ymmm.. nie dzięki.
- To poczekaj chwile tylko założę buty  i możemy już iść- zaczęłam zakładać moje czarne buty, i pewna myśl mi przeszła  przez mózg.. - A Właściwie gdzie mnie zabierasz??
-Niespodzianka.
-Super uwielbiam niespodzianki.-powiedziałam entuzjastycznie. Dodałam twardo- Ale jak to coś romantycznego to lepiej zostańmy w domu.
-Spokojnie to nic romantycznego- po czym się zaśmiał.- panie przodem.
-Jaki dżentelmen..
-Polecam się na przyszłość- Uśmiechnął się słodko do mnie pokazując te sławne dołeczki- a pięknie wyglądasz- czuje jak się zaczynam czerwienić i próbuje to ukryć pod moimi blond włosami- i słodko się rumienisz.
-Dzięki.- zdołał tyle wy wykrztusić moich ust, i wsiadłam do jego rad rovera.
   Całą drogę przemilczeliśmy. Gdy dojechaliśmy na miejsce spostrzegłem znajomy mi budynek w którym pracuje przyjaciel Nate.
-Gokarty serio?
-Co pomyślałem że ci się spodoba.- Powiedział oburzony.
-A ty wiesz że tu trzeba mieć tygodniową rezerwację?- Popatrzał na mnie jak na idiotek, a jak się zorientował że mówi poważnie miną mu rzedła.
-Pff.. Ja jestem Harry Styles nie muszę robić rezerwacji. -miałam ochotę wybuchnąć śmiechem ale ostki sił się powstrzymałam.- dzień dobry chcieliśmy wypożyczyć gokarty.- Eric mnie poznał, ale dawałam mu dyskretne znaki by nie mówił że się znamy.
-Na kiedy?
-Na dziś - Pokazałam mu dyskretnie że mam plan na co on się uśmiechnął.
-Przykro mi nie ma miejsc.
-Czy ty wiesz z kim ty rozmawiasz- zbulwersował się Harry.
-Tak, ale to nie zmienia postaci rzeczy
-Ty.. - i w tym momencie wkroczył mój plan
-Harry uspokój się ja to załatwię- widziałam że Harry jest zaskoczony tym co robię ale nie ważne.- Gdzie tu jest zaplecze?
-choć zaprowadzę cię- Eric chyba się skapnął o co chodzi, bo mrugnął do Harre'go który  stał ja wryty i patrzał jak znikamy za metalowymi drzwiami- widziałaś jego minę <HAHHAHA>- Eric wybuchnął głośnym śmiechem, prze co dostał w tył głowy żeby się uspokoił.
- zamknij i się bo się skapnie. Po pierwsze mój gokart jest już sprawny po małym stłuczeniu
-Tak jest już sprawny po "Małym zderzeni" jak to nazwałaś
-mniejsza , druga sprawa wyjdziemy za mniej więcej za 3 minuty i będziemy udawać że coś zaszło- po potrzymam na Erica który pokazał gestem ręki żebym mówiła dalej- Potem będziemy się śmiać jak pojebani z miny Harre'go.
- Nie wiedziałem że się z kimś spotykasz.
- ty wielu rzeczy o mnie nie wiesz braciszku. -zrobiłam nie winne oczka na co on się zaśmiał
-Oh siostrzyczko, siostrzyczko co na kółko różańcowe chodzisz?
-Ty mnie śledzisz. - spytałam ledwo po wstrzymując się od śmiechu- dobra chodź już. - wyszliśmy i pokierowaliśmy się w stronę Hazzy który się patrzał jak byś bóg wie co robili z trudem po wstrzymywałam śmiech.- już jesteśmy załatwiłam to w inny sposób- uśmiechałam się w stronę Erica i oblizałam usta na co ten mi puścił oczko.
-Co..oo ww.. si..ci..e tam robii....li- wyjąkał  z trudem nie wytrzymałam wybuchałam śmiechem tak samo jak Eric, a Harry patrzał na nas jak na idiotów. Gdy już trochę się ogarnęłam postanowiłam mu wytłumaczyć.
- Harry co ty sobie wyobraziłeś.? - spytałam po wstrzymując śmiech.
-No..o ż..e wy... - przerwałam mu w połowie zdania
-Harry za kogo mnie uważasz- spuścił głowę, i w tym momencie nie wytrzymałam i dostałam napadu głupawki- Harry z bratem, byś się wstydził. - pokręciłam głową nadal się śmiejąc.- Wybaczę ci jeśli się zemną będziesz ścigał. -Harry się chwile zastanawiał aż odpowiedział.
-Spoko.- odpowiedział i przy tym pięknie się uśmiechając. a ja się zwróciła do Erica
-Przy prowadzisz mojego skarba?- Spytał się i zrobiłam maślane oczka.
-No nie wiem.
-Proszę- I zrobiła jęczę większy wyszczerz.
-No dobra.- poszedł po mojego gokarta.
-To wy się znacie?
-Ta to jest najlepszy przyjaciel Nate. Dużo z nim czasu spędzam i jest dla mnie jak brat - odpowiedziałam jak by to była najnormalniejsza rzecz na świecie- Czy ty byłeś  zazdrosny?- zapytał i uniosłam jedno brew do góry.
- Ja? nie no co ty, my nawet razem nie jesteśmy- powiedział wszystko na je dym tchu.
-yhm.- o w końcu jedzie Eric- Dzięki.. A Harre'mu możesz dać dziewiątkę.
- spoko, zaraz będę
- tylko się pośpiesz bo chce w końcu wygrać
-Już raz zemną przegrałaś- Jak Eric usłyszał słowa Harrego wybuch śmiechem.- Z czego on się tak sinieje?- zapytał się mnie Harry.
-Po wiedzmy że zemnie
-Aha- coś chyba nie uwierzył.
- proszę to kluczki.- Harry odebrał kluczyki od Erica i wsiadł do gokarta, po czym to uczyniła to sam. Zanim założyliśmy kaski spytałam się go.
- Ile okrążeni?
- może 5?
- Spoko.

Pięć kółek później:
Oczami: Harre'go

- Znów wygrałem
- Miałeś po prostu szczęście. Idę po pijcie chcesz coś?
- Tak, możesz wznosi mi pepsi.
- Wiesz że ona dała ci wygrać?- spytał mnie Eric na co zrobiłem zdziwioną minę.
- A może ja jestem tak dobry? - spytałem unosząc jedną brew.
- Wątpię, nikt z nią jeszcze nie wygrał no może Nate ale to tylko dlatego że on ją ubłagał bo chciał zrobić wrażenie na dziewczynie.
- To niby czemu mi pozwoliła wyg....- Nie dokończyłem bo przyszła Lotte.
- Co tam plotkujecie,? - nie dowiedziałam się.- dobra nie opowiadajcie. Harry jedziemy?
- Taa- posłałem je najszczerszy uśmiech jaki mogłem co ona odwzajemniła. - cześć- wrzuciłem się do Erica, a Lotte pożegnała się z nim buziakiem w policzek w tedy poczułem dziwne uczucie.... Zazdrość? Przecież ja jej w ogóle nie znam. Zamyśleń wyrwał mnie jej aksamitny głos którego mógłbym słuchać godzinami.
- Harry słuchasz mnie?
-Co? Przepraszam zamyśliłem się . co mówiłaś.
-Czy jedziemy do mnie.
-Nie, mam jeszcze jedną niespodzianek - otworzyłem drzwi do samochodu przed dziewczyną. i sam poszedłem wsiąść z drugiej strony
Piętnaście minut później: 
Oczami: Charlotte
- To była twoja niespodzianka stadionie? nie to że nie lubię nożnej, ale jest ciemno i trochę zimno.- powiedziałam trochę zaskoczona jego niespodzianką
- ale to jeszcze nie koniec niespodzianki. chodzi- i podał mnie doń, nie pewnie ujęłam ja.  i zaczęliśmy iść w jakimś kierunku. Po chwili dostrzegłam dziurę w ogrodzeniu. przepuścił mnie pierwszy potem sam przeszedł przez nią. i znów ująć moją dłoni. noc dziś była przepiękna- milion gwiazd na bez chmurnym niebie. Gdy przeszliśmy mały kawałek mogła dostrzec koc i koszyk.
- Hazza czy ty przyszykowałeś piknik?- Spytałam podnosząc obu brwi do gór ze zdziwienia.
- No wiem że nie lubisz romantycznych rzeczy ale..- przerwałam mu  w połowie  zdania
- Jeszcze nikt nie przygotował dla nie pikniku. jestem wzruszona- udałam że wycieram łzę z kąciku oka
- Nie gadaj tylko choć-  pociągnął mnie wstrętne koca.- Na co masz ochotę?
- A co proponujesz?
- Hmm. czekoladowe babeczki. - po usłyszeniu tych słów uśmiechnęłam się szeroko kocham babeczki czekoladowe -chyba że nie lubisz.
- Wręcz przeciwnie uwielbiam. - i uśmiechnęłam się promienie.
- Mam pytanie.
- No spoko pytaj.
-Czemu mi pozwalasz wygrywać?- to pytanie zamurowało mnie. - Lotte jesteś.?
- Co? A tak. No bo...-wymyśl coś szybko - ja ci nie daje wygrywać.
-Taa. a tak na prawdę?
- Od powiem jeśli obiecasz że przestaniesz się ścigać nie będziesz przyjeżdżał na żaden wyścigi.
-....-uzyskałam tylko cisze.
-Harry proszę cię.
- Dobra, ale jak ty też przestaniesz się ścigać.
-Ale ja nie mogę. A ty przestań puki możesz.
-Dlaczego nie możesz przestać.?
-Mam ku temu powody.
-Jakie?- Boże jaki on natrętny
-Może kiedyś ci powiem.- Przez chwile siedzieliśmy w ciszy gdy znów zabrałam głos- Harry proszę cię. Obiecaj- po patrzałam na niego smutnymi oczami.
-No dobra obiecuje jeśli odpowiesz na moje pytane.
-Za pierwszym razem dałam ci wygrać bo byłam ciekaw gdzie mnie zabierzesz. A drugi raz dałam ci wygrać, ponieważ lubię sprawiać przyjemność osobą n.... - szybko się po prawiłam- Które lubię- Przecież mu nie powiem że mi na nim zależy, chyb by mnie wyśmiał.
-Aha- zrobił smutną minki jak by spodziewał się innej odpowiedzi. Przez kilka minut trwał cisza, ale nie tak nie zręczna lecz przeciwnie. Spojrzałam na Harrego w tym samy momencie co on na mnie i utonęłam w jego zielonych tęczówkach. Nasze twarze zaczęły się niebezpiecznie zbliżać, już miałam posmakować jego ust gdy nagle reflektory się rozbłysły i można było usłyszeć krzyki i szczekacie psów. Po patrzałam przerażona na Harrego który szybko się poderwał i zaczął upychać rzeczy do koszyka- Choć- i chwycił moją dłoni i pobiegliśmy w stronę dziury w płocie
- Przeklęte dzieciaki!! Wracaj cię tu- Dało się jeszcze usłyszeć wołani ochroniarza, nie przejęliśmy się nim zbytni i pobiegliśmy w stronę auta. Harry szybko wrzucił koszyk na tylnie siedzenie i pospiesznie od jechał zostawiając w tyle stadion.
-Najlepsza Randka na jakiej byłam!!- Wykrzyczałam na całe auto, dopiero po chwili zorientowałam się że to wykrzyknęłam na całe auto.
-A jak by inaczej.- wyszczerzył do mnie te śnieżno białe żeby i ukazał przy tym swoje dołeczki.
- To teraz ja cię zapraszam na randkę. - Hazza spojrzał się na mnie dziwnie. nie dziej się chyba jeszcze żadna dziewczyna nie zaprosiła go na randkę- No co?
-Nie, nic tylko żadna dziewczyna nie zaprosiła mnie jeszcze na randkę- wiedziałam
- I co z tego?
-No nic  ale to chłopak powinien zapraszać dziewczyny na randkę a nie na odwrót.
-Pamiętaj równo uprawnienia- na wet nie zawarzyłam jak zatrzymaliśmy się pod moim domem.-To jak?
- Dobra za tydzień w piątek. o 18 ale ja po ciebie przyjeżdżam- wyrzuciłam oczami i uśmiechnęłam się do Loczka
Nich ci będzie- chciałam go pocałować w policzek na pożegnacie ale on w ostatnim momecię odwrócił głowie i złączył nasze usta wy namiętnym pocałunku. A ja głupia odwzajemniłam pocałunek i pouczyłam już dawno zapomniane motylki w brzuchu. W końcu musieliśmy przerwać pocałunek z czego Harry nie był zadowolony. - No ta pa.. - Już miałam wychodzi gdy sobie przypomniał że muszę jeszcze coś powiedzieć Harre'mu.- A ty też sexi wyglądasz. Szczególnie w tych spodniach-Posłałam mu szczery uśmiech, po tym jak się zaczerwienił- I słodko się rumienisz.- puściłam mu oczko po czym wyszłam z  auto, a Harry pomacha mi na pożegnanie  i odjechał. A ja skierowałam się w stronę moich drzwi - Już jestem - Znów nikogo nie ma w domu, no nic zdarzyłam się przyzwyczaić. Skierowałam się do swojego pokoju i szybko przebrałam się w piżamę nie miałam się by się umyć, wiec położyłam się spać. Ale ciągle miał te zielone tęczówki przed oczami i te słodkie dołeczki. Wciosz czułam smak jego ust na swoich. Ja chyba.. się zakochałam. I to w Harrym który na pewno nie będzie czuł tego samego do mnie. to smutne ale prawdziwe.  Musze przestać się tym zamartwiać. I odłam się w Krajnie Morfeusza


Koło domu chłopaków:
 oczami: Charlotte

- No ruszaj się. Jest po 15.
- No idę, idę.- Nie mogłam przestać myśleć  o pocałunku z Harry'm
- Hej.- Przywitałam się ze wszystkim, bałam się spojrzeć na Harre'go bo pewnie dla niego ten pocałunek nie miał znaczenia.
- Hej transwestyto, zebro, łakomczuchu i pogromco łyżek.- Uwielbiam jak moja przyjaciółka nazywa Harre'go transwestytą, czujecie ten sarkazm.
- Hej nowa dziewczyno Zayn'a.- Jaką dziewczynę czy ja czegoś nie wiem?.
- A propos żel geja to gdzie on jest?
- Miał zaraz być.- powiedział Liam.
- Aha. Chcecie czegoś do picia?- spytała Effy.
- Ja chcę wodę.- uśmiechnęłam się do mojej przyjaciółki.
- Okey.- I zniknęła za drzwiami kuchni.
- Hej.- powiedział Zayn.
- Ej stary, a ona to kto?- spytałam się Zayna i wskazał na blondynkę z różowym ombre, która stał za nim.
- Perrie, moja dziewczyna.- Usłyszałam ja coś upad i odruchowo odwróciłam głowę w tamtym kierunku.
- Ej Effy wszystko okey?- zapytał Liam.
- Jasne to tylko moja psychika.. Szklanka znaczy się.- ukucnęła i zaczęła ją zbierać.- Cholera.- Zobaczyłam jak moja przyjaciółka rozcięła się dość sporym kawałkiem szkła.
- Boże niezdaro chodź do lekarza.- zawołał Louis.
- Jest okey.
- Dupa nie okey. Harry odpalaj auto.
- Co się stało?- wszedł zdenerwowany Malik teraz się przejmuje raz podrywa moją przyjaciółkę a potem okazuje się że ma dziewczynę.
- A gówno.- powiedziała wściekła, w sumie jej się nie dziwie. Rzuciła w jego stronę wściekłe spojrzenie. A z chłopakami pojechała do szpitala, a ja zostałam z Zayne'm i jego dziewczyną Perri. Grr. Jus z jej nie lubię. Nie mam zamiaru z niemi siedzieć w jednym pomieszczeniu wie ce udałam się do salony a oni do kuchni. Włączyłam sobie TV i akurat leciał mój ulubiony film a "Transporter 3"


- I jak Effy?- W końcu wrócili i będę mogła porozmawiać z Porshe o Malkiu.
- Siak.- usłyszałam ja moja przyjaciółka syknęła na Malika i po chwili siadła koło mnie na kanapie  w salonie.
-Pamiętaj nie o mnie cie rozmowa- Szepnęłam przyjaciółce. A ona nic nie odpowiedział, tylko wlepiał swój wzrok w telewizor. 




Nigdy nie byłam na gokartach wiec informacje zawarte o nich  mogę nie być z zgodne z prawdą.
Przepraszam za błędy interpunkcyjne, ortograficzne i stylistyczne. 
Przepraszam, że tak rzadko do daje. Ale teraz będą wakacje to będę częściej dodawać. Moim zadaniem masakra rozdział. Ale to tylko moje zdanie 
 Proszę o szczere komentarze.


5 komentarzy:

  1. Cudnie.. :) Jej gokarty, piknik na stadionie i ucieczka przed ochroniarzem :D Świetnie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. HAHAHAHAHAHAHAAHAHAHAHAHAHA, bohaterzy zmieniają płci
    No no hipster, nie wysiliłaś się...


    Niedźwiedź <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie piszesz ale popracuj nad błędami ;*

    *Mróweczka ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham waszego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń