piątek, 31 maja 2013

4

Oczami: Charlotte
-Cześć babciu. Co tam u ciebie?
- Witaj wnusiu. A w porządku. 
- Babciu ja mam do ciebie prośbę jak by się ktoś pytał to powiedz, że jestem u ciebie. 
- Dobrze, ale powiedz mi Charlotte co ty znów wymyśliłaś?
- Nic, babciu nie denerwuj się.  Prosiłam cię, nie mów do mnie pełnym imieniem, tylko Lotte.
- Dobrze, tylko się nie denerwuj.- babcia się za śmiała. Chyba oprócz Effy i Nate tylko babci na mnie zależy.
- Babciu ja już będę szła. Pa
- Pa wnusiu. - i wyszłam z mieszkania babci kierując się do centrum miasta. Muszę zadzwonić do Nate'a.

"Halo"
"Cześć Lotte, za ile będziesz?"
"Powinnam być za godzinę, bo wracam od babci"
"Dobra to ja czekam. Pa"
"Pa"

Godzinę później w mieszkaniu Nate'a:

Czemu on nie otwiera tych zasranych drzwi. Boże co za cymbał. Stoję jak głupia pod tymi drzwiami ponad 5 minut. O, w końcu raczył otworzyć.
- Lotte.
- Nate, ty cymbale czemu nie otwierałeś?!
-Yy.. brałem prysznic nie widać?- dopiero teraz zaważyłam że chłopak jest owinięty ręcznikiem i ma mokre włosy.
- Zresztą nie ważne. Wpuścisz mnie? czy będziemy tu stać?
- Jasne wchodź. Rozgość się.
-taa..- Przeszłam przez długi korytarz i dotarłam do salonu, jest urządzony w młodzieżowym stylu. Skierowałam się do kuchni, nie była duża, ale przytulna.- Masz coś do picia?
- Tak w lodówce.
- Też chcesz?
-taa, możesz wziąć- Wzięłam dwa heinekeny i poszłam z nimi do pokoju.
- O której jest wyścig?
- 22. Na obrzeżach miasta koło starego hangaru.
- Aha, spoko. Tylko pamiętaj żeby nie mówić tego Ellfy. Bo by mnie zabiła- Nate się zaśmiał. Czasami nie rozumiem tego chłopaka, no ale mniejsza.
- Spokojnie nic nie powiem
-Jest 18. co robimy ??
-Nw. może obejrzymy jakąś komedie? Hmm?- Zaśmiałam się głośno. On to mam poczucie humoru
-Chyba sobie żartujesz? - spojrzałam na niego jak na idiotę.- Serio komedie?? A nie lepiej horror?
- Ale jak się w nocy będziesz bała to do mnie nie przychodź.-Znowu wybuchłam śmiechem. On naprawdę ma świetne poczucie humoru.-Dobra ale jaki?
-Może tak "The ring"?
-Spoko.
-Japońską wersje.  A potem obejrzymy "Snister"
-Wiedziałaś że pojawi się jakiś nowy na wyścigach?
-Nie, co o nim wiesz.?
-Praktycznie nic, oprócz tego że jest to chłopak.
-Hmm- ciekawe kto będzie. Może jakiś przystojny. -No włączaj ten film
-Chyba telefon ci dzwoni
- a no racja

"halo"
"Cześć lotte, tu harry proszę cię nie rozłączaj się"-czego on jeszcze ode mnie chce
"masz dwie minuty"
"Przepraszam że się nie pojawiłem, ale wypadło mi coś bardzo ważnego"
"Dlaczego tak się bardzo przejmujesz, przecież nie jesteśmy razem. A tak wgl to spotkanie było przyjacielskie"

-Lotte idziesz  film się zaczął?
- Tak już idę. Nate idź do kuchni po coś do picia.

"Harry muszę kończyć, cześć"
"cześć"

- Kto dzwonił?
-Znajomy.
- Aha, i ten tylko znajomy ci tak lekko zdenerwował.?
-Tak. Możesz się zamknąć i oglądać film?
-Spokojnie, nie denerwuj się. - Jezu jaki on głupi umówił się ze mną i potem wystawił  Ale te jego oczy, i te loczki, i dołeczki..Stop o czym ja myślę. Muszę się skupić na oglądaniu filmu.

trzy godziny później:


-Nate.. chodź już? Zachowujesz się gorzej niż baba. - Grr.. Co za człowiek.- Idziesz.??
- Spokojnie nie denerwuj się tak bo zmarszczek dostaniesz. A poza tym mamy jeszcze około pól godziny. Zdążymy.
-Ostatnio też tak mówiłeś. - Wsiadłam do mojego kochanego autka, a Nate do swojego (to). - Ścigamy się kto pierwszy na miejscu?
- A jak nas psy przykampią?
- Co  boisz się?
- Ja? niee..
- 3.. 2.. 1..

piętnaście minut później:

-Ha. i co wygrałam, ale z ciebie ciota Nate, żeby przegrać z dziewczyną.
- Dałem ci fory.
- Ta, akurat. Zobaczymy potem kto będzie lepszy.
-Ja się dzisiaj nie ścigam. Zostawiłem miejsce nowemu.
- Aha, jak tam wolisz.-powiedziałam smuta bo miałam nadziej że znów z nim wygram- Ja idę po coś do picia a ty przypilnuj jak nowy się zjawi żeby nie do tykał mojego Jonatana.
- Spoko mi też możesz coś wziąć.
- Spoko zaraz będę.

Oczami: Harre'go
  W końcu będę mógł odreagować ten stres. Jeszcze Lotte się na mnie obraziła. Postaram się nie myśleć o tym. Oo.. Jak fajna fura.
-O ty pewnie jesteś nowy?- usłyszałem za sobą głos i momentalnie się odwróciłem.
-Co?- spytałem zdziwiony
- No mówię, że jesteś pewnie nowy.
-Aa. tak.
- Radze ci nie dotykać tego auta.
- Bo co. zrobisz mi coś?
- Ja nie ale za właściciela nie ręczę.
- Aha. A gdzie tan właściciel bo go nie widzę. 
- Tu jestem.- Moje oczy automatycznie powędrowały w tamtą stronę. To co zobaczyłem kompletnie mnie zaszokowało- Co tak się zdziwiłeś Haroldzie? 
- Lotte.? 
-Nie święty Mikołaj. A pewnie jesteś nowy. Co jak co ale ciebie bym się nie spodziewała.
- Ty też się ścigasz
-Nie dość, że się ściga to jest jeszcze najlepsza. 
-A ty, to jej prawnik czy co?
- Nie. I nie powinno cie obchodzić kim on jest dla mnie.

Oczami: Charlotte
-Uwaga wszyscy na start.
- Haroldziku ostania szansa na to by się wycofać. -zaśmiałam się kpiąco
- Ha bardzo śmieszne  Mam pewien pomysł. Jak ja wygram umówisz się ze mną na randkę a jak ty wygrasz.... Co byś chciała.
-Hmm. Twojego Mustanga.
- Umowa stoi. - A może dać mu tak wygrać i zobaczyć jak się postara z tą randką?. 
- Gotowi  ... - Do startu  ... - Start  - I zaczął się wyścig  Postaram się zrobić tak żeby Lokowaty wygrał.

Po wyścigu:

- Gratulacje jesteś nowym mistrzem.
-To o której ma być jutro po ciebie?
- Jutro nie mogę  Po jutrze o 19:30 możesz być. A teraz wybacz bo się spieszę - Gdzie ten Nate, jak przez nie go znów się spóźnimy to zabije. - Tu jesteś, teraz do wozu bo się spóźnimy.
- Pamiętaj złość piękność szkodzi
- Oh.. zamknij się.

Oczami: Hare'go
-Wiesz że ona dała ci wygrać, i jeszcze ci w tym pomogła.?
- Co ale jak to?
- Człowieku ona jechała na jedynce i jeszcze blokowała innych żeby nie przejechali - Czyli że ona chciał się zemną umówić? A ja myślałem, że mnie nienawidzi. Teraz chyba nic mi nie po psuje humoru.
   Boże gdzie ja ją wezmę na randkę przecież to nie może być takie zwyczajne. W co ja się ubiorę  Musze poprosić o pomoc Effy, jeśli mi ona pomoże. 


Staram się pisać dusze ale coś  mi nie wychodzi ;(
Przepraszam za błędy interpunkcyjne, ortograficzne i 

stylistyczne. 

Jeszcze chciałam przeprosić za to, że rzadko dodaje 

rozdziały, ale to jest 

spowodowane brakiem czasu i natłokiem nauki.

 Proszę o szczere komentarze.

wtorek, 21 maja 2013

3

oczami: Porsche

- Nie no zabije go jak go spotkam! Mówiłam, że to pedały, debile, frajerzy, dekle, tę..
- Nie uruchamiaj się Effy.- zaśmiała się Lottie.
- Tępe dzidy.
- Skończ!- zawołała Lottie.
- Jak go spotkam to jest po nim, obiecuję, że zaliczy bliskie spotkanie z nożyczkami.
- Nie rób tego! On ubezpieczył włosy.- powiedziała z powagą.
- Jaja sobie robisz?- zdziwiłam się.
- Nie.- zrobiłam facepalma.
- Jaki ćwok.
- Włosy ma fajne.- rozmarzyła się.
- Okey? Dobra ja spadam do pracy.
- A właśnie będę za trzy dni bo jadę do babci.
- Spoko. Pa kochana.- przytuliłam dziewczynę i poszłam do domu.

Ogarnęłam włosy i poprawiłam makijaż. Założyłam TO. Wzięłam kasę i telefon.
- Pa mamo!- wydarłam się i wyszłam z domu. Założyłam słuchawki i pościągałam niektóre piosenki One Direction. Nawet nauczyłam się ich nazwy. Co nie oznacza, że ich lubię bo nie lubię. Jeszcze ten debil zranił moją przyjaciółkę co wskazuję, że do Mulata nie zadzwonię. Nie to żebym miała czy tam myślałam o tym... Bo myślałam, ale cicho bo się wyda.
Szłam przez park i zauważyłam się całującego Jake i jakąś blondynę! PEDAŁ! Ale ciii ogar, policz do dziesięciu. Nie będę mu robić afery jak jest tyle ludzi. Poczekam aż do końca jego zmiany. Dziś ja kończę ostatnia i super. Zobaczymy czy ten debil coś powie o tym co robił czy wymyśli jakąś bajeczkę. Dla pewności zrobiłam mu zdjęcie z tą lalą. Nie wiem czemu, ale nie przejęłam się tym debilem. Może nigdy go nie kochałam? Nie będę o tym teraz myśleć.

- Do widzenia.- powiedziałam z uśmiechem do wychodzącej pary. Było już po 21, a ja kończę o 22. Lol nie chcę mi się. Zaraz po nich do starbucks'a weszło pięciu chłopaków w kapturach, którzy usiedli na końcu baru. Obok nich siedział jakiś stary koleś, który poprosił o kawę.
- Proszę.- z uśmiechem nalałam mu do kubka.
- Dzięki mała.- klepnął mnie w tyłek.
- Mała to jest pańska pała, a ja jestem niska.- tamta piątka zaczęła się przyglądać.
- Ostra lubię takie, a w łóżku też taka dobra jesteś?
- No jasne. Mogę spać cały dzień.- chłopacy się zaśmiali.
- A może pójdziemy do mnie to sprawdzić?- bez namysłu wylałam mu wrzątek na spodnie (czytaj krocze).
- Mam nadzieję, że pan wpadnie!- krzyknęłam jak wychodził.- Albo i nie.- wzruszyłam ramionami i poszłam za ladę.
- Hej słońce.- powiedział Jake.
- Słońce już zaszło.- powiedziałam czytając gazetę.
- Wszystko okey?- zapytał kładąc talerzyki na ladę.
- Jasne.- odpowiedziałam zwalając je.- Coś ci spadło.
- Co ci jest?!- wrzasnął.
- No nie wiem może to, że całowałeś się z Sarą?! Nie zaprzeczaj mam zdjęcia. Z nami koniec, krzyżyk na drogę, adijos, asta lavista i posprzątaj szkło.- wyszczerzyłam się.
- Zapłacisz za to.
- Nie, za talerzyki odtrącą mi z pensji.
- Ale to nie tak!
- Mów mi więcej.- chłopak zrezygnowany wyszedł z pracy.- Halo?- zapytałam odbierając telefon.
- Hej słońce nie wrócimy dziś do domu bo wyjechaliśmy z Kate.
- Nie mam ..- rozłączył się.- kluczy.- podeszłam do ściany i walnęłam w nią pięścią.
- Ehem.- odchrząknął jakiś chłopak.
- Na kaszel polecam Herbitusin.
- Nic ci nie jest?
- Nie? Sprawdzałam tylko jak tynki kładli. Prawidłowo.- zaśmiałam się i wróciłam do czytania gazety.
- Zabawna jesteś. Poproszę pięć latte i pięć pączków.
- Jasne zaraz podam.- powiedziałam dość spokojnie. Chwile później zaniosłam im zamówienie.
-  Dzięki Effy.- powiedział Harry. Co czekaj Harry?! Już po nim.
- Nie mów do mnie debilu Effy bo to dla przyjaciół i osób z poza mojej czarnej listy. Czyli wszystkich oprócz ciebie. Dla ciebie pani Moon.
- Co ci jest?
- Jestem zła bo umawiasz się z moją koleżanką, a później się spóźniasz?
- Nie odbiera od mnie, chciałem ją przeprosić.
- Napisz to sobie na kartce i wsadź w tyłek bo mam to gdzieś.
- A właśnie. Nie napisałaś do mnie.- zaczął Zayn.
- Bo mam plakat gdzieś  na "podłodze".- zrpbiłam cudzysłów.- Mama mówi, że nawet dywan mam.
- To co ty masz na podłodze?- zapytał paskowty.
- Kartki, ciuchy, płyty i zeszyty plus wasz plakat gdzieś tam.- zastanowiłam się.- Chyba.
- A może u nasz przenocujesz?- zapytał Liam.
- Jakiej bańki?- zapytałam biorąc się pod boki.
- No słyszeliśmy twoją rozmowę.
- Z baraku miejsca do spania zgadzam się. Kończę za pół godziny.- powiedziałam i odeszłam.

- Nie!
- Nie masz wyjścia.- powiedział Niall.
- O jezu..
- Nie kłóć się.
- No okey. Ale niech twoja łapa zjedzie na mój tyłek. Po tobie.- z jakie grzechy mam spać z Zayn'em?
- Chodź dam ci jakieś ciuchy.- uśmiechnął się.
- Biegnę.- jego pokój był boski! Urządzony tak nowocześnie.
- Masz.- rzucił mi baaardzo duża koszulkę i bokserki.- Spokojnie nie nosiłem ich. A bluzkę tak.
- Dzięki.- powiedziałam z uśmiechem i poszłam do łazienki się przebrać. Kiedy wyszłam chłopak też był juz przebrany. Spodnie dresowe i brak koszulki. Mraśnie.
- Ładnie wyglądasz.- powiedział przybliżając się do mnie.
- Ty też niczego sobie, pójdę sobie zroibić herbatę, chcesz?- zapytałam.
- Pójdę z tobą.
Głupie robienie herbaty, a śmiechu co nie miara. Z chłopakami wymieniliśmy się numerami, a na TT zaobserwowaliśmy się na zmianę.
- Nie jesteście tacy źli.- powiedziałam u Zayn'a w pokoju.
- Dzięki.- zaśmiał się.
- Rysujesz?- zapytałam jeżdżąc palcem po rysunkach.
- Trochę, a ty?
- Pokaże ci coś.- weszłam na mojego facebook'a i pokazałam mu pewne zdjęcie. Było to zdjęcie ściany w pokoju Kate, która przedstawiała ich ryjki.
- Ty to rysowałaś?- zapytał.
- Yhy, węglem. Najtrudniej było z twoim ryjem.- wyszczerzyłam się.- Masz najbardziej widoczną deformację.
- Pożałujesz tego.- chłopak złapał mnie w tali i zarzucił mnie na ramię i na łóżko. Zaczął mnie łaskotać, a ja pękałam ze śmiechu. Nagle popatrzył mi w oczy, a ja jemu. Nagle nasze twarze zaczęły się zbliżać.
- Będziecie na TT!- krzyknął Niall, który zrobił nam zdjęcie. Zaśmiałam się, a Zayn położył się obok mnie kiedy blondyn wyszedł z pokoju.
- Dobranoc.- powiedziałam dając mu buziaka w policzek.
- Za co to?- chyba go zaskoczyłam.
- Bo się z wami świetnie bawiłam.
- Dobranoc.- i tak to usnęłam w jego ramionach.


od autorki: i jak podoba się? Proszę was żebyście byli mili z komentarzami :)

sobota, 18 maja 2013

2

Oczami: Charlotte

-Dziecko drogie co ty robisz?
-Ja nic.
-Przecież widzę co to za ruchy.? Z czego tak się cieszysz?
-Przecież właśnie wróciłam z koncertu mojego ulubionego zespołu, i dodatkowo miałam bilet vip -przecież jej nie powiem że mam numer od Harre'go, bo by zaczęła swój monolog na temat że nie warto mieć w moim wieku dzieci.-A ty przyszłaś do mnie w konkretnym celu czy tak pogadać.?
-Twoje tupanie w całym domu było słychać. - Boże czy ten człowiek nie pozwoli się na cieszyć szczęściem?- Dobra nie ważne. Uspokój się bo ojciec zraz wraca.
-Spoko. Coś jeszcze czy to wszystko, bo chce położyć się spać.
-Tak to wszystko- No w końcu wyszła. Boże co za człowiek. Co chwile mi dupę truje. Ale nie ważne. Jejku już jest po 23. Grr.. Ale mi się spać chce. Gdzie jadałam ten plakat? A tu jest dobra to teraz gdzie jest mój iPhop. Dobra mam teraz wystarczy spisać numer i wysłać sms.
    Dobranoc ;* / Lotte.”
   Przebrałam się w piżamę a mianowicie w za duży podkoszulek z logo Jaksa Danielsa i bokserki Calvin Klein które sobie pożyczyłam od Nate, ale zatrzymałam sobie je bo są zbyt wygodne. I teraz wystarczy myśleć co by było dyby, i usnę, zresztą jak zawsze. Gdy już usypiałam usłyszałam jak po całym pokoju rozbrzmienia się dziwek nad chodzącego sms'a.

Spotkajmy się jutro w starbucksie o 16' ;* Śpi dobrze/ Hazza”

   O MÓJ BOŻE, Aaa.. Teraz chęcią bym za tańczyła mój taniec radość gdyby nie fakt że matka znów przyleci się drzeć.

Jasne, To Do jutra/ Lotte”

Następnego dnia rano:
    Jak mi się spać chce.. Która jest godzina. Coo.. 12 nie zdążę się w szykować, co ja założę.
-nie to nie pewno nie, wziąłby mnie za dziwkę - szukamy dalej to też nie. A może to? Ee. To też nie . Albo to nie w tym bym wyglądała jak zakonnica. Mhmm.. mam to będzie idealne (to). jeszcze tylko dodatki..... i gotowe. Teraz wezmę długom relaksującą kąpiel.

Godzinę później:
    Ale ta woda szybko wystygła, teraz wystarczy że się ubiorę wcześnie przygotowany zestaw i będę gotowa. Zobaczmy ile czasu mi zostało o jeszcze dwie godziny. pomyślmy co bym mogła robić przez ten czas. A już wiem dawno niczego nie malowałam. Ale co by tu na malować.. Hmm.. Mam, jak dawno nie rysowałam.

Półtorej godziny później:
Skończony, muszę przyznać że świetnie mi wyszedł szkic tego anioła z zielonymi tęczówkami. No trzeba się zbierać.

Parę minut później w starbucksie:
- Dzień Dobry po proszę jedno duże orzechowe latte i tiramisu.
-Proszę usiąść przy stoliku, za chwile podam zamówienie- Ale ta kelnera ma miły uśmiech, po zazdrość 
   Musze znaleźć jakieś ustronie miejsce, o jest, idealne. Mam nadzieje że wzięłam swój szkicownik. Strasznie bym chciał zostać projektantką  albo wokalistką rockowego zespołu. Fajnie sobie tak pomarzyć
   Ciekawe która godzina. Łoł pierwszy raz się nie spóźniłam a nawet przyszłam na przed czasem.
- Proszę to pani zamówienie
- Dziękuje - Ta kelnerka powinna się cieszyć że odwzajemniłam uśmiech  Ciekawe czy przyjdzie na czas. w co wtopie  Ale kto wie. Boże  jak ja się nudzę. Na szczęście ma nata w iPodzie. Sprawdzę co ciekawego dzieje się na TT. Nudy jak zwykle. Dalej FB, też nic ciekawego. Chyba pogram w Pou.

45 minut później:
Myślałam że się spóźni ale żeby aż tyle. Dobra czekam jeszcze 15 minut i wychodzę. A w tym czasie zamówię sobie jeszcze średnie cappuccino. tak to świetny pomysł
- Przepraszam, bym mogła po prosić średnie cappuccino?
- tak zaraz przyniosę.
- dziękuje - Jeszce chwila a umrę z nudów. chyba zacznę czytać książkę, ciekawie czy wzięłam ze sobą książkę  Super jest. A tak na marginesie ciekawy tytuł " Trzy, romansy" (tytuł wymyślony) Hmm ciekawy tytuł na prawdę. 
Proszę o to średnie cappuccino
- Dziękuje.
- Podać rachunek.?
- tak, jak by pani mogła.- No to zaczynamy czytać, ciekawie się się zaczyna

20 minut później:
Dobra wychodzę, nie dość że nie przyszedł. to o mało nie usnęłam podczas czytani tej książki. Dobrze że przyjechałam autem. Jejku jak leje. Już czuje ten smak gorącej czekolady w ustach.

Kilka minut później w domu Lotte:
Co za debil, umówić się a potem nie przyjść na spotkani. Grr... Mógł chociaż uprzedzić. Dobrze że że starszych nie ma na chacie, nie będą się pytać gdzie byłam. Pomyślmy co by tu można zrobić, na początku obejrzeć jakiś horror, potem drugi horror i pójdę spać. 





Przepraszam za błędy interpunkcyjne, ortograficzne i stylistyczne. 

Mi osobiście rozdział się nie podoba. Proszę o szczere komentarze.


niedziela, 12 maja 2013

1

 oczami: Porsche

- Nie ma mowy! Ja się na to nie piszę!- krzyczałam nerwowo krążąc po kuchni.
- Ale czemu?
- Bo nie ma dżemu.- odpyskowałam.
- Mamo!- zawołała Kate.
- Co się stało?- zapytała rodzicielka łapiąc się pod boki.
- Bo Ef nie chcę ze mną iść.
- Jak siostra nie idzie to ty Kate również.- oho. Stąpa po cienkim lodzie. Mała jak na zawołanie zaczęła ryczeć. Wpadła w taką histerię, że uszy więdły.
- Dobra wygrałaś!- wrzasnęłam.- Ale sprzątasz po Maksie cały miesiąc.
- Tak! Będę miała autografy!
- Jak się wepchniesz.- skomentowałam.
- To bilety vip.- poklepała mnie po ramieniu mama wychodząc w kuchni. Nie no super. Wkopała mnie na całego. A raczej ja siebie. Przecież będę musiała z nią iść.
- Hej!- zawołała Lottie.
- Hej.- powiedziałam bez radości.- Ćpałaś coś, że taka szczęśliwa?- spytałam patrząc na uradowaną blondynkę.
- Nie! Ale twoja mama załatwiła mi bilet vip na One Direction!- wiecie jak to dziwnie wygląda? Lottie i Kate tańczyły na środku kuchni ze szczęścia. A co śmieszne to one wiedzą o nich więcej niż o sobie, a ja nie znam ich imion.
- Ej Lottie tam śpiewa ten Barry?- zapytałam, a one jak wryte wpatrywały się we mnie z minami mówiącymi "pojebało cię?!".
- Harry! Harry Styles! Najseksowniejszy z całego zespołu. Idziemy do ciebie się przebrać. Znaczy ty, idziesz się przebrać bo moja koszulka.- pokazała na bluzkę z napisem ja serce Harry.- Jest specjalnie na koncert. A przy okazji nauczysz się ich imion.


Stałyśmy już pod samą sceną. Boosko #sarkazm. Lottie miała na sobie tą durną koszulkę, czarne vansy i białe rurki. Ja moja ulubioną biało-granatową bejsbolówkę, czarne rurki i białe Nike. Kiedy tylko wyszli na scenę dziewczyny zaczęły piszczeć, skakać. A jedna obok mnie ryczeć. Boże przecież to normalni kolesie. Okey jeszcze raz. Najspokojniejszy to Liam, ten który zachowuję się jak na haju to Louis, ten z loczkami to Harry, mulat to Zayn (dobra dupa nie ma co) a ten blondyn to Niall. Haha znam ich imiona taak! Nie no świruje bo mam to gdzieś. Ja nie jaram się tym zespołem.
Jak zauważyłam każdy z tych palantów dawał róże dziewczynie. Lottie dostała od Mopa, a ja od Zayn'a. Co? Czekaj, wróć. Dostałam róże? Ale numer. Nawet fanką nie jestem. O ironio.

Koncert skończył się po dwóch godzinach. Może nie są tacy źli. Wydurniali się, a nie widziałam jeszcze takiego koncertu. Plus piosenki nie są najgorsze. W kolejce byłyśmy ostanie, ale dziewczyn dużo nie było.
Po 10 minutach stania w tej durnej kolejce przyszła nasza koleje. Przyjaciółka i moja siostra zaczęły się drzeć jak opętane. Nagle wszyscy popatrzyli na mnie.
- Nie cieszysz się?- zaczęła Zebra, Louis chyba.
- A tak. O mój boż! To przecież One Dedention!
- Direction.- poprawiła mnie Kate.
- Przecież tak powiedziałam. Zawsze marzyłam żeby was poznać teraz mogę umierać!- udawałam te porąbane fanki.- Mogę już iść?- powiedziałam swoim znudzonym tonem. Kate i Charott zrobiły facepalm.
- Charlott ja idę.- powiedziałam.
- Nie Po..
- Nie kończ mojego imienia.- powiedziałam zła na siostrę.
- A co taki złe?- zaśmiał się Mop.
- Jest okropne.- powiedziałam patrząc na nich.
- Jest niepowtarzalne.- zaśmiała się blondynka.
- Skończ.- powiedziałam siadając na fotelu.
- A jak?- spytał Mulat.
- Effy.
- Nie kłam.- powiedziały równo.
- Porsche.- rzuciłam na odczepnego.
Dziewczyny porobiły sobie zdjęcia i wzięły podpisy.
- A ty nie chcesz?- zapytał z uśmiechem Mulat.
- Podziękuję.
- Masz.- Harry podał podpisany plakat.
- Do zobaczenia.- powiedział Zayn.
- Mam nadzieje, że nie.- rzuciłam i wyszłam. Jak się okazało to Zayn pod swoim autografem napisał swój numer. Tak samo Hazza dla Charlott.
Kiedy byłam w domu od razu poszłam spać.


od autorki: podoba się wam? to dopiero pierwszy :) 3KOMENTARZE=NOWY ROZDZIAŁ